Nanga Parbat

Nanga Parbat

W 2011 roku do sieci trafł film, na którym dwóch gości robi sobie jaja. Jeden, udając poddenerwowanego, zamierzał natychmiast obudzić kolegę, który zdecydowanie przeginał z odkładaniem na później pobudki. Tylko gdzie on spał? Dookoła śnieg, nagrywający się gość brodził w nim po kolana. Wołał: “Marek wstawaj!”. Dyszy. “Marek, wstawaj, kurde, herbatę mam Ci do łóżka przynosić?!”. Na filmie widać było jak spory kopiec śniegu przebija od spodu ledwo widoczna postać, totalnie wciśnięta w gruby czerwony kombinezon. Otrzymała wspomnianą herbatę, wstała żwawo i obaj ruszali dalej przez ten śnieg. To Tomek Mackiewicz i Marek Klonowski. Pierwszy raz pojechali na Nangę Parbat, wtedy jeden z czterech niezdobytych jeszcze zimą ośmiotysięczników.

Od tego czasu Mackiewicz z Klonowskim co roku jeżdżą zimą w góry Karakorum by zmierzyć się z Nangą.

W 2013 roku Tomek Mackiewicz osiągnął wysokość 7400 metrów. Wcześniej powyżej 7 tysięcy metrów były tylko dwie osoby Trzmiel oraz Pankiewicz jednak od tamtego czasu upłynęło 17 lat.

Przedsięwzięcie „Nanga Dream”, bo tak nazywa się wspólny projekt wspinaczy, jest jedyne w swoim rodzaju. Nie tylko ze względu na to, że zakłada on wejście na jeden z jeszcze dwóch nie zdobytych zimą ośmiotysięczników (drugi to K2), ale też dlatego, że ten nieposkromiony jeszcze o tej porze roku szczyt szturmują ludzie, którzy działają bez wsparcia jakiegokolwiek związku himalaistów czy potężnego sponsora.

Ich niesamowita determinacja, siła woli, ale także poczucie humoru i radość zaraziły energią niemalże całą Polskę. Praktycznie każdy, kto ma coś wspólnego z górami lub podróżowaniem kibicuje im w zmaganiach z Nangą.

nanga zachod

W tym roku Tomek Mackiewicz podejmuje się zadania jeszcze bardziej trudnego, gdyż w góry Karakorum jedzie sam. Po raz kolejny prowadzona jest akcja croudfundingowa na Polak Potrafi. Do końca trwania projektu zostały już ostatnie godziny i bardzo cieszymy się, że udało się już uzbierać potrzebną sumę. Wiemy jednak, że jest to absolutne minimum by udało się zrealizować wyprawę i prosimy o dodatkowe wsparcie. Każdy wpłacona złotówka to nie tylko wsparcie dla Tomka, ale też szerzenie idei wolności, wiary w dokonanie niemożliwego. Mottem dla tegorocznej zbiórki są słowa Simone Moro „Jedźmy w góry po to, żeby żyć”.

Zapraszamy do udziału w akcji na Polak Potrafi.

Zapraszamy także na facebookowy profil Tomka Mackiewicza oraz na bloga.

Zapraszamy wreszcie do przeczytania fragmentu wywiadu z Tomkiem, który zarejestrowaliśmy w czasie wspólnego przejazdu.

Michał Kempa: No to zaczynamy! Przed Wami Tomek „Czapa”, „Czapkins”, Mackiewicz.

Czapkins: Czołem, czołem!

MK: No właśnie jak wolisz? Czy się mówi Tomek, czy Czapa, czy Czapkins?

CZ: Hmm.. właściwie to jest mi to obojętne… (śmiech)

MK: Może Tomek. Bo to tak bardziej pierwotnie. No dobrze, jedziemy BlaBlaCarem. To znaczy Twoim samochodem, ale załóżmy, że BlaBlaCarem. Jechałeś kiedyś BlaBlaCarem?

CZ: Hmm, nie. Ostatnio zwłaszcza to się staram jeździć komunikacją miejską, pociągami i rowerem.

MK: Unikasz samochodów?

CZ: Ostatnio tak. Coraz bardziej. Najeździłem się już trochę swoim samochodem i się zmęczyłem trochę. Ale uważam, że BlaBlaCar jest super.

MK: Taka właśnie idea dzielenia kosztów jest chyba Tobie trochę bliska.

CZ: Wspieram ją. Wychowałem się w czasach PRL-u, podróżowałem dużo stopem i nie było z tym problemu. Teraz, w czasach kapitalizmu, ludzie się pozamykali, pozakleszczali i skupili się na gromadzeniu. Z tego, co im się udało od życia wyszarpać to kupowali sobie samochód i nikogo nie zabierali, żeby im czasem ktoś tapicerki nie zabrudził albo krzywdy czasem nie zrobił. Zrodził się z tego lęk przed utratą i ludzie przestali sobie pomagać, przestali sobie ufać i pozamykali się w swoich samochodach.

A BlaBlaCar mi się podoba. Jest to jakaś zalegalizowana forma autostopu. Wszystko jest formalnie uporządkowane, że wiesz kogo zabierasz i to jest fajne wydaje mi się.

MK: Łączy ludzi.

CZ: Łączy ludzi to raz. A dwa, że nas jest już tak dużo na ziemi, a paliwo jest drogie i jest go coraz mniej więc jak ktoś jedzie samochodem samemu, dla własnej wygody to jest to trochę przykładanie ręki do ogólnej destrukcji.

MK: Przejdźmy na chwilę w góry. Ja nie wiem, a to mnie ciekawi, czy nazywasz siebie himalaistą? Czy byś się tak nazwał? Bo tak mi się wydaje, że Ty jesteś przykładem człowieka, dla którego nie jest to tylko sport, zawód.

CZ: Łażenie po górach jest o tyle fajne, że można to robić na różny sposób. Były próby jakby „przywłaszczania” sobie gór. Że góry są takie a takie, że himalaizm jest taki a taki, a one są właśnie takie, że można tam robić różne rzeczy i chodzić po nich na różne sposoby. Można na nie wbiegać, można z nich zjeżdżać na nartach, tak jak to zrobił Bargiel ostatnio (przyp. – Andrzej Bargiel po wejściu w rekordowym czasie na Manaslu, ósmą górę świata, zjechał z niej na nartach), można w nich znaleźć ucieczkę. Nie trzeba wcale szufladkować gór. Ja na przykład lubięe w nich przebywać. Są motorem, który tworzy jakąś filozofię w mojej głowie.

MK: A propos tego, co mówiłeś o jeżdżeniu samemu w samochodzie, ktoś się w ten sposób zamyka i ucieka, to jak jest z górami? Jest to zajęcie dla ludzi, którzy chcą spędzać czas z innymi ludźmi czy raczej dla indywidualistów?

CZ: To wszystko jest naprawdę bardzo złożone. Równie dobrze może to być dla indywidualistów jak i dla grupy ludzi, którzy się dobrze odnajdują razem w warunkach górskich. Natomiast jeżeli chodzi o podróżowanie autem samotnie można to robić, nie ma w tym nic złego. Ale jeżeli ktoś jedzie gdzieś i jest możliwość, aby ktoś się podłączył to jest praktyczniej, to po prostu fajne rozwiązanie.

Chcesz dołączyć do naszej społeczności?

Znajdź przejazdDodaj przejazd

Find out more about

Spotkania

By using our website, you accept that we use cookies to perform analytics and produce content & ads tailored to your interests. Read our policy on cookies usage

Offer a ride